Motywuj się sukcesami

Mężczyzna patrzy w górach na dolinę z miastem
Tam, w oddali po mieście hasam. Góry biegowo jeszcze muszą zaczekać.

Rok 2020. Kwiecień.

Biegam drugi miesiąc po trzech – czterech tygodniach przerwy.
Wiosna, natura się budzi do życia.
Czas abym i ja się obudził. Z moim bieganiem.

Zimą biegałem w kratkę.
A o roku poprzednim nie chcę nawet wspominać.
Słaba forma, słabe nastawienie do biegania.
Coś tam biegałem oczywiście, nawet mocno, ale to nie było to.

Ja i bieganie i góry

Jeśli jeszcze nie wiesz to mieszkam w Bielsku-Białej u podnóża Beskidu Śląskiego i Małego.
Mam trzy, cztery kilometry w góry. Z domu potrafiłem wybiegać na Szyndzielnię w około godzinę. Słowo klucz – potrafiłem.

Ech. Dawne czasy.

Jakoś tak jest, że lubię pod górę. Biegać, chociaż w życiu też sobie robię pod górę 😉
Uwielbiam wbiegać. Zaliczenie szczytu po długim podbiegu to wielka frajda dla mnie.
Mimo palących mięśni, ogromnego zmęczenia i oddychania jak lokomotywa parowa z XIX wieku.

Zwątpienie i żal

Ale hola hola.
Wybiec teraz na Klimczok?
Ponad siedemset metrów w górę przewyższenia?
Po kilku tygodniach biegania?
Z taką formą tj. bez formy?
Tyle pytań i jedna brutalna odpowiedź:

Bez szans.

Tęsknota

Zatem truchtam bielskimi ulicami. I patrzę tęsknie dookoła.
Bo widzę góry. Stefanka, Szyndzielnia, Palenica, Błatnia.
Wszystkie szczyty zaliczałem biegiem. Kilkanaście miesięcy wcześniej. Hasałem po górskich szlakach.

A teraz robię godzinę treningu i wracam zmęczony.

Nie wiem, czy czuć żal czy złość?

A może rozżaloną złość? Albo złośliwy żal?

Tęsknotę, żal, obawy o to kiedy znowu tam wrócę.

Bardzo ważna lekcja

To czego mnie bieganie nauczyło to cierpliwość.


Rób swoje.
Zachowuj rozsądek i nie szarżuj.
Biegnij noga za nogą, odpoczywaj i powtarzaj to.
Ciało musi wrócić do formy.

A przyjdzie ten czas, ten moment…

Cierpliwość i systematyczność

I tydzień za tygodniem forma rosła. Treningi z każdym tygodniem były dłuższe.
Coraz bardziej pagórkowate. Mocniejsze.
Przeplatane z łagodniejszymi treningami.

Dobre wspomnienia na ratunek!

Obok tej szalenie ważnej cierpliwości to ratowała mnie jeszcze jedna rzecz.

Dobre wspomnienia.

Pamięć o swoich wyczynach.
O sukcesach i osiągnięciach
Przecież ja tam już wbiegłem – na Magurkę, na Klimczok.

Tam byłem, tam wbiegłem

Biegłem przy lotnisku i zerkam na Szyndzielnię.
“Wbiegłem tam bez problemu” myślę sobie i tuptam dalej po płaskim.

Biegam w lokalnym lesie i pamiętam, że:
„przecież na Kozią Górkę wbiegałem kilka razy z rzędu!”

„Wytrwam i niedługo to powtórzę”

To mnie umacniało w tym, że dam radę wytrwać w tym powrocie.
Że w końcu założę dres ala Rocky i wybiegnę na Klimczok 😉

Bo w końcu to już robiłem!

Pamiętaj o osiągnięciach

nie tylko w bieganiu. W życiu, na co dzień, w zwątpieniu, w dołku.

Napiszę trywialnie, ale życie to raz góra raz dół. Nie zawsze się układa.
Jednak takie dobre wspomnienia osiągnięć i sukcesów pomagają.
Warto sobie je przypominać.

Pamiętaj swoje wyczyny, wiesz, że byłeś tam na górze, że osiągnąłeś to.

Łatwo nie będzie, jednak wytrwaj i spróbuj jeszcze raz.

Przydatne? Proszę podziel się:
Napisz komentarz :)

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *