Biegam kilka lat. I debiutów miałem już sporo. A to pierwszy bieg, a to pierwsze zawody, pierwszy maraton. Czas na kolejny pierwszy raz.
Po przeprowadzce do Bielska-Białe poznaję Beskidy. Te bliższe i dalsze. Wędrując i biegając. Więcej chodzenia z Asią. Biegowo powoli i stopniowo. Bieganie po górach, nawet po mojej solidnej zaprawie w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, wymaga odpowiedniego przygotowania i podejścia.
Na starcie
Stoję na starcie biegu “o breńskie kierpce” w miejscowości Brenna. Słońce świeci, temperatura na wyświetlaczu 27 stopni Celsjusza. Pierwsze ok. 2 km prowadzą w większości w odsłoniętym terenie. Organizatorzy zapewnili 3 punkty z wodą na trasie. Dopytałem o to przed biegiem i w bardzo miłej rozmowie telefonicznej uzyskałem informację także o ich lokalizacjach.
Poznaj trasę
Warto dobrze się przygotować do biegu, aby nie być zaskoczonym. W myśl tej zasady kilka dni przed biegiem z przyjaciółką wybrałem się na rekonesans trasy. Połączyliśmy poznanie trasy nowych, trudniejszych, bo górskich biegów, z turystyczną wędrówką. Dwa w jednym 🙂 Dzięki temu trasę biegu znałem dobrze i czułem się przygotowany.
Przygotowanie
Głównym zadaniem podczas zawodów było dobrze rozłożyć siły. To było kluczowe. Trasa biegu górskiego prowadziła najpierw płasko po asfalcie, później ostro w górę terenem leśnym, dalej umiarkowanie po płaskim ze zbiegami i lekkimi podbiegami, a na koniec ostro w dół i ostatni płaski kilometr do mety. Musiałem wziąć pod uwagę także warunki pogodowe. Jestem zaadaptowany do biegania w upale, zatem byłem spokojny o swoje samopoczucie podczas biegu. Teraz to połączyć wszystko w całość. Wziąłem pod uwagę trasę – dystans 15 km, dodatkową trudność – upał, zatem i odwadnianie się oraz swoje oczekiwania. Czyli nie ostatni!
Start i biegniemy!
Zatem stoję i cieszę się na bieg. I jednocześnie czuję lekką niepewność. Ot, myśli startującego, zwłaszcza debiutanta. Czas jaki przewidziałem dla siebie to ok. 1,5 h. Start! Ruszamy!
Pierwsze dwa kilometry to mój zachowawczy bieg. W końcu płasko, asfalt, co mam się spinać. Odsłonięty teren. Gdy skręciliśmy do lasu na stromy podbieg uśmiechnąłem się i zacząłem truchtać wyprzedzając zawodników. Po kilkudziesięciu metrach, gdy zrobiło się bardziej stromo przeszedłem do marszu, co było znacznie bardziej efektywne i ekonomiczne.
Czasem maszerujesz, czasem biegniesz – cenna lekcja
Swoją lekcję zbyt wyczerpującego biegu pod górę odrobiłem na pierwszym górskim półmaratonie w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. W drugiej połowie trasy było kilka stromych podbiegów. Na pierwszych kilka wbiegłem. Brawo ja!
Pamiętam, że przed następnym wyjątkowo stromym ktoś krzyknął, że to ostatni. Mając tą informację spiąłem się i wbiegłem.
Brawo ja?
Oj, pożałowałem tego. Informacja była błędna, zaraz po zbiegu był podobny podbieg 🙂 Tam już wmaszerowałem. I w dalszej, końcowej części trasy przechodziłem czasem do marszu. Głowa odmówiła wtedy posłuszeństwa, podobnie jak i reszta ciała. Dlatego tak ważna jest znajomość trasy, szczególnie przy ważnych biegach.
Pamiętam o lekcji i nie szarżuje pod górę
W Brennej maszerowałem pod górę, od czasu do czasu, widząc lekkie wypłaszczenie trasy – podbiegając. Gdy wszedłem&podbiegłem na najwyższy punkt trasy – szczyt Kotarz – przede mną pojawił się pierwszy zbieg.
I Kotarz! Zbiegamy!
Do tej pory moje treningi zbiegów były na poziomie początkującego. Zbiegałem szeroką ubitą drogą (dla zainteresowanych z Szyndzielni i Koziej Górki) albo truchtem albo przeplatałem to z szybszym tempem. Tutaj miałem przed sobą trudniejsze podłoże: ok. 200 metrów kamienistej drogi, potem leśnej, ziemnej drogi-szlaku. Zacząłem zbiegać w pełnym skupieniu, starając się dobrać jak najlepszy tor biegu i miejsce, gdzie postawić stopy. I było dobrze. Ba! Spodobało mi się to zbieganie. Było umiarkowanie stromo, zatem biegłem w dół szybko i pewnie. Ale daleko mi było na tym zbiegu to tych co potrafią się puścić. Ja nie potrafię.
Druga połowa trasy i zmęczenie
Im dalej, tym zaczynałem czuć trudy biegu. Co jakiś czas ściągałem czapeczkę i wycierałem nią twarz. Wcześniej na punktach po wypiciu kilku łyków wody, resztę wody wylewałem na czapeczkę. W drugiej połowie trasy na podbiegach przechodziłem do szybkiego marszu. Nie było ich wiele, raptem 2-3, jednak pozwoliły mi na chwile wytchnienia. Pewnie na treningu spokojnie bym je przebiegł, tutaj musiałem pamiętać, że meta jeszcze daleko a sił ubywa.
Rozmawiam z nogami
W pełnym skupieniu „rozmawiałem” z nogami i ciałem. To moja bieżąca analiza na ile procent sił biegnę. Wygląda to tak: “Ok, nogi biegniecie na 80%, mogę dojść do 90%”, “Jest 82%, dacie radę jeszcze 10 minut?”. Po ostatnim, momentami bardzo stromym zbiegu, wybiegliśmy na płaski ostatni odcinek. Czułem już zmęczenie i pragnąłem jak najszybciej ujrzeć metę. Ostatnie kilkaset metrów to trudny fizycznie dobieg do mety. Zrezygnowałem z mocniejszego sprintu
i średnio tylko przyśpieszając wpadłem na metę.
Meta!
I jaki wpadłem na metę? Oblany potem i bardzo zmęczony. Dawno tak się nie zmęczyłem! Włożyłem w ten bieg sporo wysiłku! Na mecie, w ciągu kilkunastu minut wypiłem dwie butelki wody, i zacząłem jeść, żeby szybko uzupełnić kalorie … W końcu biegam, aby więcej jeść 😉
Czas na mecie to 1 h 27 minut 04 sekundy netto. Przyjemnie było zobaczyć swoje nazwisko na 1 kartce z wynikami 🙂
Dziękuję!
Asi za wsparcie logistyczno-mentalne
Krzyśkowi Gawlasowi i Ekipie za świetnie zorganizowany bieg
Przed swoim górskim debiutem sporo czasu przeznaczyłem na wybór butów biegowych do biegania w górach. Tutaj dziękuję doradzającym mi znajomym biegaczom z GoldenLine. Dyskusja o butach doprowadziła do tego, że pisaliśmy sobie o szerokości stopy 😀
Gratuluje udanego debiutu. 🙂 To był bardzo fajny i wymagający bieg…
dziękuję Konrad 🙂
Gratuluję debiutu:) i trochę zazdroszczę, chociaż mam nadzieję, że przede mną taki start w przyszłym roku:) Przeglądałam zdjęcia, trasa przepiękna (no przecież góry:) ), z perspektywy biegu musiało być jeszcze piękniej! no i …. wszystkiego najlepszego z okazji biegowych urodzin:) Pozdrawiam!
P.S. mogę spytać w jakich butach biegasz w górach?
Olu
trasa bardzo ładna. Co nieco tam popatrzyłem, bo byłem skupiony na biegu i zwłaszcza na trasie.
Biegam w Mizuno Wave Ascend 8. Dziękuję 🙂
Odkurzam Twoje starsze wpisy, jak dla mnie są wciąż bardzo, bardzo na czasie 🙂