I zacząłem jeść mniej.
A wszystko to, bo ciebie … bo bieganie kocham.
Ok, nie płacz, też Cię kocham. Na swój sposób.
Ten pewien górski trening
Kilka tygodni temu wybrałem się na trening.
Były w planie górki, bo super mi się biega podbiegi.
Kilka godzin przed bieganiem obżarłem się.
Zamiast sensownej porcji zjadłem porcję “nad-sensowną”.
Oczywiście, że
odczekałem te kilka godzin przed założeniem butów.
Nie wystarczyło.
Biegło mi się ospale. Po prostu źle.
Czułem się nieswój i ociężały.
To nie tak miało być…
Po c….o tyle jadłeś Piotrze!?
Pasibrzuch tyle zje…
❓Po co mi były te dodatkowe kanapki z miodem?
❓I jeszcze wiórki kokosowe na to i szczypta kakao i pestki dyni.
❓ Przecież kilkanaście minut wcześniej zjadłem kilka kanapek z jajkami na twardo, żółtym serem, kroplami oliwy i czarnuszką.
Tyle pytań …
Zaliczyłem ten górski trening i nawet wybiegłem na Błatnią.
Ale zdecydowanie to nie był tak lekki i przyjemny bieg, jaki powinien być.
Przyjemny jak na drałowanie pod górę i sapanie 😀
Ale różne są zboczenia przecież 😉
Mogłem czuć się lepiej i być w lepszym nastroju i formie.
To było w zasięgu ręki.
To znaczy w odjęciu od ust.
Ale ja o tym wiem, że jem źle
Jedzenie to dla mnie przyjemność.
Biegam, aby jeść i biegam, aby żreć ciastka … czy jak to szło? 🙂
Smakowanie potraw potrafi być ekscytujące i angażujące.
Zwłaszcza, gdy po wyczerpującym treningu dorwiemy się do jedzenia 🙂
Może też być wchłanianiem bezmyślnym i pożeraniem.
To drugie zaobserwowałem u siebie.
To już pierwszy sukces. Że zdaję sobie z tego sprawę.
Phi! Ale co z tego?
Książka Doktor Ani zdecydowanie jest warta uwagi.
Who cares?
Co z tego, że wiedziałem?
Jeśli sporadycznie się przypilnowałem?
Powtarzałem przejadanie się i podjadanie.
Uświadomiłem sobie problem – super! Brawa!
Jednak nie wdrożyłem rozwiązań – już nie super. Buuuu!
Podejmowałem próby, starałem się pilnować.
Jednak bez widocznego trwałego skutku.
Jak potrafiłem podjeść to potrafiłem.
Ostateczny argument, czyli nie sabotuj
swojego biegania.
Biegnę pod górę i dumam. Po co tak robię?
Czemu nie potrafię się powstrzymać od jedzenia?
Przecież szkodzę sobie. I zwłaszcza bieganiu. Kocham biegać.
Zwłaszcza podbiegi w górach. To czemu sobie to utrudniam?
Jakby to bieganie na taki Klimczok czy Stefankę nie było wystarczająco trudne 🙂
Czemu sabotuję swoje bieganie, deskę i kalistenikę oraz wałkowanie?
Daruję sobie pytanie o przyczynę. Jeszcze.
Najpierw jednak coś z tym zrobię.
Bo szkoda mi mojego biegania.
ps. Masz jeszcze chwilę i ochotę na coś smacznego?
Pingback: RUN YOUR MIND