Dlaczego chodzę w góry?

góry chmury

Zrobiliśmy 30 km górskiej wyrypy. Od kilku godzin gromadzą się chmury.
Ale miało nie padać i zostało nam tylko kilka kilometrów do auta. Zdążymy pocieszam się.
Naiwny ja. Kilka minut później krople uderzają w nas. Czarna chmura zaczyna dudnić.
A ja boję się burz w górach.

25 km, gorąco, 30 C. Pijemy wodę z bukłaków i marzymy o zimnym napoju.
Ciągniemy resztką sił, bo wody nie mamy za dużo a jeszcze sporo kilometrów przed nami.

Deszcz, burze, błoto, śnieg, pot, odciski, zmęczenie, trudy.
Po co pcham się w te góry?

Chodzę po górach od 2014 roku regularnie. Prawie wszystkie wycieczki z Asią.
Czasem zrobimy 20 km, czasem 35 i zdarzy się 50 km.
Beskidy, Tatry, Sudety, Alpy Bergamskie, Pireneje.

Ale czemu to lubię? Czemu regularnie idę, czy deszcz, słota czy słońce?

Ruch to zdrowie!

Ruch to zdrowie. To oczywiste. Wysiłek fizyczny rozwija i wzmacnia.
Nasze ciała, nasze mięśnie kości, ścięgna.
Jednym z najpopularniejszych i najprostszych sposobów na ruch to chodzenie.
Spacery. I wg. amerykańskich naukowców wystarczy już 7000 kroków, a nie 10 000.

Ale dlaczego nie uatrakcyjnić sobie tego chodzenia dodatkowymi korzyściami?
Czyli górskim wędrowaniem.

Nie mam tu na myśli ekstremalnym przejść, te zostawmy zawodowcom, czy też trudnych technicznie tras.
Można chodzić dość prostymi trasami w górach. Dla każdego prawie znajdą się odpowiednie szlaki.
Oczywiście, mierz siły na zamiary. Dziesięć kilometrów w górach to trudniejszy wysiłek niż taki sam dystans w mieście czy w lesie.
Chociaż upalne 30°C lepsze na zacienionym szlaku niż na rozgrzanej ulicy.

Gdy byliśmy w Alpach Bergamskich w lato we Włoszech to najgorsze nie było chodzenie w górach w słońcu.
Owszem, to na otwartych przestrzeniach było wymagające. Ale nie tak jak zejście do rozgrzanego Lecco.
Momentalnie czuliśmy duchotę i pot lejący się po plecach. Dlatego dbajmy o miejską zieleń jak parki i pojedyncze drzewa.

Piękna biała zima w Beskidzie Śląskim, z Szyndzielni na Klimczok.

Odpoczynek dla głowy

Żyjemy w czasach, gdy jesteśmy bombardowani bodźcami.
Powiadomienia na telefonie, billboardy i neony, reklamy i newsy z radia, telewizji.
FOMO, czyli strach przed odrzuceniem, gdy nie jesteśmy online.

Szum informacyjny. Jest tak duży, że zdarza nam się często, że nie umiemy się nudzić.
Ilość informacji, w większości bezużytecznych, rośnie w zastraszającym tempie.
Przeładowanie informacjami to realny problem. A i tak, wolisz wyciągnąć telefon
niż po prostu posiedzieć i nie myśleć.

Możemy sobie z tym poradzić na kilka sposobów. Porad jak unikać przeszkadzajek jest całkiem sporo.
Medytacja też jest polecana. Ale, można też iść w góry.

Tak, to ma sens, i to duży. Kontakt z naturą, lasem, przestrzenią może nam dać odprężenie.
Jedyne co musisz zrobić to pozwolić na to. Na szczęście w górach i kiepsko i niebezpieczne jest używać telefonu na szlaku.
Ale jak siedzisz gdzieś na szlaku, to nie wyciągaj telefonu. Popatrz na te widoki.
Ciesz się byciem bliżej natury. Nasz mózg zasługuje na odpoczynek.

Praca, życie codzienne, książki, telewizja, internet, szkolenia, hobby i tak dalej. Na te kilka minut zostaw to w dole.

W górach możesz odetchnąć. Pobyć ze sobą. Pobyć ze znajomymi.
Dać głowie przestrzeń do myślenia o wszystkim i o niczym.
A potem, zdziwisz się jak nagle przyjdzie Ci do głowy świetny pomysł albo nieoczekiwana rozwiązanie pewnego problemu,
który Cię trapił od dawna.

A to tylko dlatego, że poszedłeś w góry na wycieczkę.

Gdzieś w Pirenejach w Andorze

Być bliżej natury

Ten punkt powiązany jest z poprzednim. Wiosną na moim osiedlu zaczyna się głośny okres.
Ale za to jaki piękny! Mamy zielone osiedle i mnóstwo budek dla ptaków. I gdy nadchodzi wiosna ptaki zaczynają swoje trele.
Możesz otworzyć okno, wyjść na spacer, na balkon w bloku i słyszysz cały dzień ptaki. A zaczynają już bladym świtem.

A co się dzieje w lesie na górskim szlaku? Tam dopiero bywają koncerty.
Słuchanie dźwięków natury ma pozytywny wpływ na samopoczucie i zdrowie

Odgłosy natury potrafią ukoić nas psychicznie i fizycznie. Zredukować stres, polepszyć nastrój.
A inny aspekt kojącego oddziaływania natury to to zwykła, albo niezwykła, kontemplacja natury.
Popatrz na kwieciste łąki, polany (nie tylko krokusowe), polne łąki i prostu zielony las.

Obserwuj przyrodę. Ona była od milionów lat tutaj na tej planecie. Idzie i rozwija się i ginie swoim tempem,
niestety już mocno przez nas, ludzi, zakłóconym. Z dziewczyną często opowiadamy sobie ile i jakie zwierzęta spotkaliśmy na szlaku.
Czy to sarenki, jelenie, lisy, zające, kozice. Zawsze to dla nas wielka frajda.
Szanujemy ich spokój, miło jednak zobaczyć zwierzę w naturalnym środowisku niż na zdjęciu w książce. 

Takie przypatrywanie się w skupieniu naturze może i powinno dać ci chwile wytchnienia i spokoju.
Pokazać, że przy ogromie gór, skał i dolin może ten problem, to jednak nie warta aż takiej twojej uwagi błahostka. 

I to jest naukowo potwierdzone:
słuchanie głosów ptaków czy po prostu obcowanie z naturą.

Ten akurat nie śpiewa, ale dokazywał nam na Resegone

Kijki! Nie zawsze ich używaj!

Zdobycze technologii są dużym ułatwieniem.
Pamiętam atlas samochodowy w schowku auta, gdy z Asią wybieraliśmy się w Beskid Niski czy Bieszczady.
Teraz? GPS w telefonie.

Taką zdobyczą są też kijki trekkingowe. Na początku zakręcane a teraz także zatrzaskowe (na tzw. dźwignię).
Do tego przeróżne wersje różniące się wagą, rodzajem uchwytu, przeznaczeniem, wytrzymałością itd.
I korzystanie z kijków jest bardzo dobre.
Pomagają na zejściu i przy podchodzeniu pod górę.

Ale jak to bywa, ważny jest balans i umiejętne wykorzystanie. Bo ciągle używanie kijków nie jest dobre.
I nie zastąpią one naszego rozsądku i wyczucia w terenie. Przekonałem się o tym kiedyś za Rycerzową,
kiedy na mokrym szlaku, ale płaskim, wywinąłem orła bo chciałem szybciej iść. Bo mam kijki w końcu.
To nie tak działa.

Kijki to spore ułatwienie, ale nie możemy zastąpić kijkami naszego zmysłu równowagi, zręczności i rozsądku.
Dzięki bodźcom fizycznym rozwijamy nasze ciało, ćwiczymy zmysł równowagi.
Dlatego czasem warto zostawić kijki w domu lub przytroczone do plecaka.

Kijki to super rzecz! Czasem jednak odpocznij od nich!


Motywacja i konsekwencja.

W górach chodzę. O górach rzadko czytam (poza blogiem Asi).
Jest jedna jednak rzecz w górach, która mnie zachwyca.

Jestem na grani. Albo w dolinie. Gdzieś po kilku kilometrach szlaku. W oddali widzę kolejny szczyt do zdobycia.
Daleko. Wydaje się, że nie w zasięgu rąk, wróć, w zasięgu nóg.
Że będę tam szedł i szedł, a gdzie jeszcze zejście do auta.

A po kilku maksymalnie godzinach “nagle” jestem na tej górze. Była daleko owszem,
jednak stopniowo przybliżałem się do niej. I to bardzo mi się podoba w wędrowaniu.
Coś co wydaje nam się daleko, mało osiągalne tak naprawdę jest w zasięgu.
Trzeba iść, zająć się sobą i voila, jesteśmy na szczycie. A potem na kolejnym.

Jeśli w życiu codziennym zmagasz się z trudnościami i niby za dużymi wyzwaniami
to zacznij od przysłowiowego pierwszego kroku i spokojnie idź dalej.
Nie myśl o celu a rób swoje, te działania które są niezbędne i przybliżają do celu aż dojdziesz.

Ach ta przestrzeń!

Przygotowanie to podstawa!

Zejście z Krzyżnego. Chwila nieuwagi i leżę w krzakach. Prosty odcinek, a się przewróciłem.
Kosodrzewina zamortyzowała upadek.
Dobrze, że tylko upadłem, bo równie dobrze mogłem skręcić kostkę.

Szlak w Alpach Bergamskich. Turystyka przed nami na w miarę prostym odcinku traci równowagę z kijkami
i osuwa się po lekkim zboczu.
Tylko się potłukła i jej towarzysz pomógł jej wrócić na ścieżkę. Ale przecież to był prosty, niewymagający szlak.

W górach jesteśmy mali. Nic nie znaczymy wobec potęgi wiatru, upału, śniegu, burzy.
Nic nie znaczymy, gdy skręciłam kostkę albo doznamy innej kontuzji na szlaku. Nie mamy pod ręką taksówki.

Dlatego warto być przygotowanym do wyprawy w góry. Podwójnie. 

Pierwszy rodzaj to przygotowanie kondycyjno- fizyczne.
Abyśmy w połowie trasy nie mieli uczucia, że “a to ja tutaj usiądę i poczekam na autobus”.

Drugi rodzaj to przygotowanie logistyczne. Poncho lub kurtka przeciwdeszczowa, czołówka, apteczka,
naładowany telefon z numerem do GOPR (985 LUB 601 100 300) i aplikacją Ratunek.

100 razy możemy tylko nieść te rzeczy, ale za 101 razem możemy bardzo ich potrzebować.
Bądź przygotowany. Tyle i aż tyle.

Pytanie do Ciebie!
A Ty dlaczego chodzisz w góry? Napisz proszę w komentarzu, czemu Cię ciągnie w góry, hen, w Bieszczady 😉
Przydatne? Proszę podziel się:
Pokaż komentarze

Komentarz

  1. Super wpis! Spacery w górach są niesamowite. Jednak naprawdę trzeba się do nich odpowiednio przygotować. Na pewno przyda się jeden cieplejszy sweter np. taki z wełny lub bluza. Pogoda w górach potrafi zmienić sie z minuty na minutę, i lepiej być wtedy przygotowanym na takie okoliczności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *