Skip to main content

Jesień i zima i bieganie.

Dni krótkie, noce długie, ciemno, szarówa, pada i pada.
Żyć trzeba ale jak biegać? Jak czerpać frajdę z niego?

Trochę porad, pod kątem nowicjuszy i początkujących biegaczy i biegaczek.

Ulice, chodniki, drogi czyli biegacz i kierowcy

Mamy ograniczone zaufanie do innych uczestników ruchu.
I dotyczy to nas jako biegaczy, choć … lepiej mieć jeszcze bardziej ograniczone zaufanie.

  • widoczność jest często ograniczona,
  • na mokrym, na śniegu, na lodzie, na błocie pośniegowym łatwo o poślizg
  • i nasz, biegaczki i biegacza, czy auta
  • dodajmy do tego nasz stan psychofizyczny, krótkie dni, zmęczenie brakiem słońca etc.
  • który też ma wpływ na nasz refleks i czujność.

Oczywiście, jeśli biegasz po parku i do tego w ciągu dnia to masz mniej ryzyk.
Co najwyżej piesi, rowerzyści i hulajnogi oraz psy (on nie gryzie, chce się pobawić!).
Plus kałuże i ewentualne wertepy.

Jeśli jednak nie mamy takiego komfortu i biegamy po mieście, wioskach i miasteczkach
to warto się bardziej pilnować.

Jak biegać w ruchu drogowym.

Szczególnie ulicami i drogami bez pobocza.

1. biegamy lewą stroną. Czyli nie mamy nadjeżdżających aut za sobą.

To zasada z prawa o ruchu drogowym.

Art. 11. 1. Pieszy jest obowiązany korzystać z drogi dla pieszych lub drogi dla pieszych i rowerów, a w razie ich braku – z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi.
2. Pieszy idący po poboczu lub jezdni jest obowiązany iść lewą stroną drogi.

Zgodnie z przepisami, jeśli nie ma opcji na zmieszczenie się obok auta to musimy ustąpić miejsca.
Można zbiec na pobocze, ale warto wiedzieć czy jest bezpiecznie. Rów z wodą albo czyjeś ogrodzenie
to nie jest coś, co chcemy zaliczyć.

W praktyce często auto zjedzie na bok, do środka jezdni i zrobi Ci miejsce. Często kierowcy zwalniają widząc, że biegniesz a ich naprzeciwka jedzie auto. Czasem miniecie się na styk – ja wtedy zwalniam
i mijam bokiem auto.

Najgorsze są sytuacje, gdy zaskoczony albo niezdecydowany kierowca za późno zwolni,
gdy z naprzeciwka jedzie inne auto. Ja czasem macham ręką i zmieniam pas ruchu.
Czyli omijam to auto z naprzeciwka. ALE nie polecam tego, robię to tylko w ostateczności.
Pilnuję, aby znacznie przyśpieszyć oraz upewniam się, że kierowca z tyłu zwolnił i dojrzał mój gest.


3. bacznie obserwujemy nadjeżdżające auta. Warto łapać kontakt wzrokowy z kierowcą.

4. wybieramy te drogi, gdzie jest mniejszy ruch, są szerokie pobocza. O ile się da.

5. uważamy szczególnie w miejscach ograniczonej widoczności typu wzniesienia, zakręty.

6. bądź szczególnie ostrożna, gdy jesteś zmęczona i twoja percepcja i szybkość reakcji spada.

Widoczność, czyli odblaski, lampki, choinki…

Z racji krótszych dni więcej biegamy w szarości i po zmroku.
Czy to rano, przed świtem, czy popołudniu i wieczorem.
A i poranki bywają albo mgliste albo zachmurzone, że ciężko nazwać to jasnym początkiem dnia 😉

Najlepiej byłoby unikać takiego biegania, ale bądźmy realistami. Trening przed czy po pracy musi być.

Strój biegowy, czyli gdzie te odblaski?

Producenci biegowej odzieży coraz częściej stosują elementy odblaskowe.
Moja jedna kurtka biegowa to w połowie odblask. Do tego jest pomarańczowa, zatem wyglądam jak robotnik drogowy 😉

Kupując kurtki, kamizelki i bluzy zwracajmy uwagę na odblaski. Wszyte elementy są wygodniejsze niż zakładanie opasek odblaskowych na rękę i nie trzeba o nich pamiętać.

Można też ubierać kamizelkę odblaskową, taka jaka jest na obowiązkowym wyposażeniu auta.
Sam mam taką, dostałem na rower, gdy dojeżdżałem tak do pracy cały rok.

Obok tego mamy odblaski (opaski itp.) i migające lampki ledowe na ramię (dzięki Paweł za podpowiedź!). Niektórzy biegają z czołówką, ale tutaj trzeba dobrze ją ustawić.

Ciapa, roztopy, mokro czyli gdzie moje gumowce?

Bywa i tak, że idziemy na trening a tu pełno wody i mokrego śniegu.
I o ile przy grubszych zimowych skarpetkach i krótkim treningu to da radę, to bywają takie dni, kiedy mamy dość. Przeskakiwania, unikania pieszych, itd. itp.

Rozwiązanie?

Wodoodporne skarpetki. Na rynku są minimum dwie znane firmy robiące taki sprzęt.
O ile tak naprawdę do biegania zakładam je kilka razy na rok, to uważam, że lepiej je mieć w szafie.
Czasem trzeba się skupić na biegu i mieć gdzieś warunki, a nie kombinować nad optymalną ścieżką
i wołaniu na pieszych.

Co ze słuchaniem?

Muzyka to wspaniała rzecz. Choć nie słucham jej podczas bieganiu.
Wolę w zaciszu, jak teraz, gdy piszę ten post i delektuję się Patricią Barber.
Ale sporo osób biega i słucha muzyki, audiobooków (pozdro Wojtek) i podkastów.

Dostosujmy jednak głośność do warunków.
Zbyt głośna muzyka może przeszkadzać w usłyszeniu niebezpieczeństwa na drodze. Możemy biegać
z jedną słuchawką w uchu, unikać słuchawek tłumiących hałas, ściszając w newralgicznych miejscach typu wzniesienie, ostry zakręt i rozglądać się dobrze wtedy.

Nie będę tu przywoływał historii mojego kumpla, który słuchając muzyki przeszedł przez przejazd kolejowy chwilę przed pociągiem. Tak był rozkojarzony i zanurzony w muzyce. Chwila, i bym go nie spotkał w swoim życiu.

Jeszcze o terenie i pogodzie

wybierając się do lasu czy w inny dziki teren pamiętajmy o dobrych butach z bieżnikiem.
Zimą rozważmy raczki. Po opadach deszczu miejmy baczenie, że będzie ślisko i błotniście.
Kto przejechał się na błocie ten wie.

Uważajmy też na leżące liście. Jeśli ich dużo to mogą zakrywać niespodzianki typu kamienie, korzenie czy dziury.
Ja tak w Andorze prawie skręciłem kostkę. Do tej pory nie wiem jak mi się udało jej nie skręcić.
Może to była nagroda za poprzednie skręcenia – choć kilka km musiałem jeszcze dobiec do kempingu.

Patrzysz na termometr i widzisz około zera stopni. Wychodzisz i czujesz, że jest bliżej minus 10.
Dłonie marzną i musisz zwiększyć tempo.

A to po prostu mocniej wieje i odczuwalna temperatura jest niższa.
Im więcej wybiegasz, tym będziesz wiedział na ile się ubrać. Ale jako początkujący biegacz
patrz na ile wieje i pada.

Większy poziom bezpieczeństwa

Szczególnie gdy biegamy po lesie, czy w górach. Przyda się mieć przy sobie pieniądze, telefon, dokument tożsamości. Jeśli mamy jakieś problemy ze zdrowiem, to możemy trzymać w kieszeni kartkę papieru z informacją o tym:
np. grupa krwi, choruję na astmę itp. Można nosić specjalną opaskę, ja preferowałbym laminowaną kartkę papieru. W telefonie warto ustawić sobie ICE:

“I.C.E. lub ICE (ang. In Case of Emergency, pol. w nagłym wypadku) – skrót informujący ratowników, do kogo powinni zadzwonić w razie nagłego wypadku. Stosowany przeważnie
w dwóch formach:
– w książce adresowej telefonu komórkowego – jako kontakt „ICE” wpisuje się numer telefonu wybranej osoby. Jeśli takich osób jest kilka, to oznacza się je hasłami „ICE1”, „ICE2” itd.
– na karcie „ICE” wielkości wizytówki wpisuje się imię, nazwisko i numer kontaktowy najbliższych osób. Kartę powinno się nosić cały czas przy sobie.” (Wikipedia)

Co do bycia w kontakcie to jeśli planujemy dłuższy trening i/albo w lesie, górach…
dajmy znać bliskim i pokażmy im nawet trasę. Niepewność bywa męcząca.

Elastyczność

Z rzadka będzie tak, że trening będzie zbyt niebezpieczny. Wichura, oberwanie chmury, pełno smogu na ulicy itd. Wtedy trzeba pójść na bieżnię, ewentualnie do lasu (jeśli tylko smog) albo po prostu odpuścić. Jutro też jest dzień. Jeśli jesteśmy zdyscyplinowani,
mamy odpowiednie ubrania to będą to rzadkie sytuacje. Ale nie można wtedy wyrzucać sobie, bo nie przeskoczymy pewnych rzeczy.
W zamian zrób pompki, deskę, przysiady czy powałkuj się. A najlepiej wszystko razem.

hantelki, przyrządy do ćwiczeń, gumy do ćwiczeń, podwójna piłeczka

Żródła:
1) Lore of Running, Tim Noakes
2) http://www.runnersworld.com/the-starting-line/11-tips-staying-safe-roads?page=single
3) http://www.runnersworld.com/running-tips/collision-course?page=single

Spodobało się? Daj znać w komentarzu co myślisz.
Mam też jeszcze do Ciebie taką prośbę:

Proszę, wyślij link do tego artykułu swoim znajomym, którzy zaczynają biegać i zastanawiają się jak się tą jesienią i zimą ogarnąć.

Przydatne? Proszę podziel się:

8 komentarzy

  • juancruz pisze:

    biegajac po zmroku, na 100% nie biore muzyki w uszy. I faktycznie zmysly mam wyostrzone. Jak jest jasno, to przynajmniej widac psy, ktore “interesuja” sie biegaczem… Minus ciemnosci jest taki, ze odpada las na popoludniowy/wieczorny trening. Mam stracha, ze albo mnie ktos pogoni, albo skrece nogi na nierownosciach. I zostaje trening na kostce bauma :/

  • asiakurek pisze:

    Ja zabieram ze sobą czołówkę. Przydaje się gdy niespodziewanie w jakiejś uliczce nie działają światła, włączam ją też, by być lepiej widoczną. Na ostatnie wieczorne bieganie i ja i moja przyjaciółka nie wzięłyśmy czołówek, a zbiegałyśmy przez las już po zmroku. Wypłoszyłyśmy dwa stada zwierząt – prawdopodobnie dzików, choć łudzę się, że może jednak sarny… Dzika zimową porą spotkałam już też kiedyś, prawie w centrum miasta. Ale i tak najbardziej boję się ludzi, nigdy dotąd nic mi nie groziło, ale bieganie po zmroku, samotne, nie należy do przyjemnych. Może to moja wyobraźnia, ale przez najbliższe trzy miesiące wolałabym biegać w towarzystwie!

  • Maria pisze:

    Po zmroku biegam tylko trasami, które są oświetlone i gdzie są chodniki, choćbym miała biegać w kółko po tej samej pętli. Bałabym się biegać np. po drodze, gdzie nie ma chodnika. A las i inne odludne tereny w ogóle odpadają. Poza miasto zapuszczam się teraz jedynie w weekendy, bo tylko wtedy mogę biegać za dnia.

  • piTTero pisze:

    trafne porady, czasem w całej tej rutynie treningowej zapominamy o pewnych mankamentach jak np. widoczność i możemy sobie sami w ten sposób zrobić krzywdę 😛 co do muzyki (bo widzę że powyżej komentujący skupili się na tym wątku:P) to ja nigdy jeszcze nie wyszedłem na trening ze słuchawkami, mam to szczęście że w dalszym ciągu bieganie daje mi tyle funu że nie muszę szukać przy okazji innej rozrywki, poza tym często bywa że jak poleci jakiś mocniejszy kawałek to nawet nieświadomie forsujemy tempo i trening może potoczyć się inaczej niż zakładaliśmy 😉

  • popołudniowa drzemka pisze:

    Wskazówki warte przypomnienia – chwała Ci za to.

    Ja dla swojego bezpieczeństwa stosuję i używam: zdrowego rozsądku, wyostrzonych zmysłów, przepisów prawa (dla przypomnienia lub zapoznania się: http://kodeks-drogowy.org/ruch-drogowy/ruch-pieszych, bo biegacz czy człowiek na rolkach traktowany jest na drodze jako pieszy), zasady ograniczonego zaufania do innych użytkowników drogi i zdecydowanie odblaski na każdej kończynie – jesienna, szybko zapadająca szarówka nie sprzyja widoczności.

    U mnie las (samemu) odpada nawet latem, o nocy nie wspominając. 🙂

  • juancruz pisze:

    Maria, mam tak samo. Po zmroku jedynie chodnik i latarnie. Szkoda dostac w glowe w ciemnej uliczce… Mam taki tartanowy stadionik obok siebie – 200m biezni po owalu… 50 kolek, aby zrobic “dyszke”. Masakra, ale za to pewnosc, ze jest bezpiecznie. Las to za dnia – szkoda kusic losu

  • Piotr pisze:

    Witajcie Wszyscy

    dziękuję Wam za komentarze w sprawie bezpieczeństwa nas biegaczy.
    Jak widać z nich dbacie o to. Bardzo dobrze 🙂

    Maria i juancruz – witajcie na blogu 🙂

    piTTero
    dobra uwaga z tą muzyką, dziękuję za nią. Bieganie z muzyką stoi na przeszkodzie, gdy chcemy obserwować swoje ciało. Wtedy trzeba “słuchać” siebie, a muzyka to dodatkowy bodziec rozpraszający.

    juancruz
    piszesz:
    ” Mam taki tartanowy stadionik obok siebie – 200m biezni po owalu… 50 kolek, aby zrobic “dyszke”
    to doskonała okazja&miejsce do trenowania motywacji.

    ku chwale biegania!
    Piotr

  • asiakurek pisze:

    A propos świecenia, oświetlania się…
    http://www.krakowskibiegswietlikow.pl/
    21.12.13 – zapraszam 🙂

Leave a Reply