czyli rozprawka o porównywaniu się.
On pobiegł szybciej ode mnie ostatnio na zawodach.
Ona jest wolniejsza ode mnie (całe szczęście!).
On zrobił życiówkę, a ja ledwo co zrobiłem swoje minimum.
On biega ultra, to ja też muszę.
Wszyscy gadają o tych górskich biegach, muszę pobiec coś w górach.
Lubimy się porównywać..
Czy to w pracy, czy to w szkole, czy to na stadionie – nie jest to nam obce.
Z wiekiem dojrzała osoba powinna wyzbyć się tego zachowania.
Przypuszczam, że P.T. Czytelnicy są tego świadomi. Aczkolwiek tego bloga czytają i początkujący biegacze, zatem krótki dla nich post, o tym czy warto się porównywać z innymi w bieganiu.
Znajoma, Ewa, prowadząca kiedyś ciekawy i wartościowy blog Inspiratorium napisała o porównywaniu się:
“Jaki to ma sens, skoro każdy z nas jest niepowtarzalny, wyjątkowy, na swoją miarę?”
Początkujący biegacz, który pracuje fizycznie na różne zmiany cały tydzień.
Wysportowany biegacz regularnie trenujący na miejskim stadionie.
Pracująca kobieta, która po odchowaniu dzieci szuka sportu, czy nawet hobby dla siebie.
Kanapowiec, którego coś ruszyło i zaczyna truchtać.
Mamy inne geny, inne predyspozycje, inaczej tłumaczymy sobie siebie i świat,
inne mamy cele, w tym biegowe. Inne mamy w końcu motywacje.
Są tutaj wspólne wzorce, ale koniec końców różnimy się od siebie.
Możemy poskładać wiele niepowtarzalnych wariacji.
Gdy biegałem drugi rok rozpocząłem treningi biegowe z grupą biegową.
Biegaliśmy raz, dwa razy w tygodniu wspólne wybiegania. Mocniejsi koledzy robili swoje osobne treningi. Kilka razy do nich dołączyłem. Szybko przestałem biegać z nimi (pozdrowienia Mario, Marcin, Psotny Morsik!)
Byli po prostu za szybsi. Zaakceptowałem to i robiłem swoje.
Swoje – czyli biegałem to co chciałem i mogłem.
Rzecz o rywalizacji.
Owszem, w bieganiu była i jest rywalizacja. I będziemy się ścigać z innymi, bo możemy.
Zawody biegowe na tym polegają. Ale i my amatorzy z dalszych miejsc lubimy się pościgać z kolegami na trasie. Kto biegł za innym zawodnikiem, po to aby wyprzedzić go na końcu ten wie.
I taka rywalizacja jest dobra. Jeśli zachowamy balans i to będzie tylko jedna z naszych motywacji i będziemy potrafili zrozumieć, że ktoś jest szybszy to w porządku.
Ale to są zawody. To inna trochę bajka. Detal. Chodzi o ogólną zasadę.
Po co się porównywać, jeśli inni jesteśmy?
Pamiętam, jak kolega opowiadał mi, że jego znajomy, zaawansowany biegacz, po przejściu już
w bardziej zaawansowany wiek i wyższą kategorię, ograniczył bieganie w zawodach.
Dlaczego?
Bo był już wolniejszy i nie chciał, aby inni go wyprzedzali i komentowali, że zwolnił.
Po części to rozumiem, byliśmy mocni i (nagle) ci, których kiedyś braliśmy to nas biorą.
Z drugiej strony to tylko bieganie i odmawianie sobie udziału w zawodach, bo inni będą się śmiać* to za duże poświęcenie.
*o ile będą się śmiać, bo muszą być świadomi, że i na nich przyjdzie czas i zostaną przegonieni przez młodszych, silniejszych. Zatem powinni być pełni zrozumienia, ale z tym różnie bywa w tym świecie.
Jesteś wyjątkowy. W tym sensie, że nie warto się porównywać. Ubierz buty i idź pobiegać.
Zrobić swój trening i mieć generalnie gdzieś, że ona czy on są szybsi.
Jeśli to, że kolega dziś zrobił trening ciebie zmotywuje to świetnie. Ale niech to będzie jedna z motywacji, bo w środku czujesz, że musisz i powinieneś wyjść pobiegać.
Ku Chwale Biegania!
Piotr,
bardzo czytelny przekaz i zgadzam się z nim w 99%.
Naprawdę fajny post. !!!!!
Najpierw sobie powiedzmy kim jesteśmy, kim chcemy być, jak chcemy żyć [biegowo], ile mamy na to czasu i pieniędzy, a ile zdrowia , co na to nasze Rodziny …..i nie porównujmy się z innymi, a jeśli już jakiekolwiek analizy to głównie w rozrachunku z naszą własną historią.
Ja to czytam też tak po swojemu: miejmy poczucie wartości [ wiedząc w czym jesteśmy Chuck Norrisami i wiedząc również, jakie mamy cienkości] a w bieganiu powiedzmy sobie co NAM indywidualnie sprawia frajdę i NAM daje motywator, zachętę oraz nagrodę do dalszej pracy nad sobą.
ten 1% , z którym bym polemizował zostawiam na …..rywalizację i punkt odniesienia do rzeczywistości, bo według mnie bez patrzenia się na innych brakuje kontrolek i zdrowego ducha sportowego.
Miałem identyczne spostrzeżenie, że nie ma dwóch ludzi o tym samym DNA, sytuacji życiowej i, że elementy biegowe są w każdym starcie niepowtarzalne/unikatowe, co nie znaczy – że nie obserwuję wyników biegowych w mojej kategorii wiekowej i nie jestem dumny z moich wyników….w porównaniu z wynikami innych, a nie tylko w porównaniu z celem, który sam sobie wyznaczyłem.
Maciej
Macieju
Dziękuję Ci za interesujący komentarz i rozwinięcie tematu 🙂
Piszesz:
“miejmy poczucie wartości [ wiedząc w czym jesteśmy Chuck Norrisami i wiedząc również, jakie mamy cienkości] a w bieganiu powiedzmy sobie co NAM indywidualnie sprawia frajdę i NAM daje motywator, zachętę oraz nagrodę do dalszej pracy nad sobą.”
miałem napisać i o wartości siebie. Jednak nie chciałem skomplikować tematu.
Masz rację z tym 1 %, dziękuje za uzupełnienie. Tzw. zdrowa rywalizacja, zwłaszcza podczas zawodów może pomóc. Ważne, aby była właściwie użyta i wykorzystana.
pozdrawiam serdecznie
Piotr
Od tego tekstu powinni zacząć wszyscy, którzy chcą biegać. Zresztą już go posłałam pewnemu początkującemu biegaczowi, którego wkręciłam w bieganie.
Niestety muszę się z Tobą zgodzić. Bo sama tak robię. To, że ludzie z którymi biegam są ode mnie szybsi to wiem. Gorzej, że porównuję się nawet z moimi nieświadomymi tego przyjaciółmi, których trochę sama wciągnęłam do biegania. Szczególnie jeśli biegniemy w tych samych imprezach. Może gdybym przybiegała przed nimi byłoby inaczej? Ale tak pewnie nie będzie. Różnica na mecie sprawia, że czasem zamiast cieszyć się z efektów własnej pracy i poprawy wyników, towarzyszyło mi paskudne uczucie zazdrości. Paskudne 🙁
Unikać biegania z przyjaciółmi? Czy może raczej umawiać się z nimi i wykorzystywać ich bieganie, żeby samemu biegać szybciej? Pierwsze już za mną, teraz wybieram drugie rozwiązanie, chociaż bieganie w samotności też lubię.
A zanim kogoś wyciągnę z domu i włożę mu na nogi buty do biegania, to wyślę ten tekst. A porównywać będę tylko swoje własne biegi, przynajmniej się postaram!
Asiu
dzięĸuję za docenienie i polecenie 🙂
Pisałaś kiedyś na grupie 3:55, że gorąco kibicowałaś biegaczom w Krynicy.
Może to samo warto zrobić w stosunku do znajomych.
Tak, zazdrość to paskudna rzecz. A cieszenie się z sukcesów innych i docenienie tychże to wielka zaleta. I tak mało stosunkowo osób to robi.
A z własnych wyników zdecydowanie ciesz się, to ważne 🙂 To Twoje treningi, i Twoje biegi.
pozdrawiam serdecznie
Piotr
Ciekawy wpis, dla mnie bieganie to też droga do poznania siebie, swoich możliwości i tego, jak zachowamy się w różnych sytuacjach. Oczywiście im więcej czasu poświęcimy treningom, tym bardziej chcemy żeby owocowało to poprawą czasu na kolejnych zawodach, ale w całym tym zdrowym rozsądku nie ma też co się oszukiwać- rywalizacja z czasem skorelowana jest w dużym stopniu z rywalizacją z innymi uczestnikami biegu, dlatego zgadzam się z komentarzami dot. 1% na zdrowe porównywanie się do innych- jakby nie patrzeć dzięki temu możemy kontrolować efektywność naszego planu treningowego.
Zgodzę się też z tym, że każdy jest inny, ma inne zdolności motoryczne ciała, inne zajęcia w ciągu dnia a co za tym idzie inny plan treningowy, dietę, inną część czasu którą możemy poświęcić bieganiu, osobiście np. bardzo mnie zastanawia jak będzie wyglądało moje bieganie kiedy skończę studia, a zacznie się praca, zakładanie rodziny, opieka nad dziećmi etc. Sądzę że wtedy będę miał raczej mniej czasu niż teraz a w związku z tym słabsze czasy, i żeby wówczas nie popaść w jakąś depresję biegową i nie zwątpić że obecne mocne trenowanie ma sens w kontekście niepewnej przyszłości, wtedy będę upatrywał swojej szansy w nieporównywaniu się i bieganiu dla czystej przyjemności 🙂 pozdrawiam 😉
Piotr
Słuszna uwaga z tym 1 % 🙂
Miałem o tym wspomnieć, potem w trakcie pisania wyleciało mi z głowy (ideałów nie ma ;), acz od czego ma się Czytelników 🙂
Co do drugiej części Twojego komentarza. To w takich przypadkach trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie po co biegam. Jeśli to faktycznie nam się podoba, to zrobimy tak, aby dalej biegać. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest przyjemność z biegania. Gdyby nie ona to nie biegałbym, bo po co robić coś czego się nie lubi? A ta przyjemność wynika z kilku innych rzeczy.
Jeśli zależy nam na bieganiu to zrobimy tak, aby dalej biegać. Odpowiednio dostosowując to do okoliczności typu praca, rodzina.
Gratulacje za maraton 🙂
pozdrawiam serdecznie