czyli potrafię nie biegać.
Tak. Dobrze przeczytałeś.
Jak to nie biegać?
Ty Piotrze, pełen pasji do biegania, zakochany wręcz?!
Krótki post o tym, czy biegowe uzależnienie mnie dotyczy.
Czas na decyzję!
W życiu każdego prawie biegacza przychodzi trudny czas.
Trudna decyzja.
Zrobienie sobie przerwy od biegania.
Biegasz, biegasz, a tu masz przestać. Roztrenować się.
Nazywam to odpoczynkiem od biegania.
Czemu mamy sobie zrobić taką przerwę?
Bo tak lepiej. O tym jednak w innym wątku.
Ale jeśli bardzo chcesz to Artur napisał świetny tekst o tym:
O zaletach roztrenowania czytaj u Artura
Wyznam Ci coś ważnego
Bieganie to cały mój świat.
Tadam! Fanfary!
I przyznaję też, bieganie to nie jest mój cały świat.
Ups!
Przeczę sobie?
Bynajmniej.
Co mi dało i daje bieganie
Bieganie to dla mnie wspaniała aktywność, pasja, sposób spędzania wolnego czasu.
Dzięki bieganiu poznałem świetnych ludzi – bo pasja zbliża.
Dowiedziałem się więcej o świecie.
Odkryłem nowe miejsca. Poznałem bardziej siebie.
Bardzo dużo jak na prostą czynność przebierania nogami 😉
Jednocześnie to bieganie nie jest najważniejsze na świecie.
Nie poświęcam się tylko jemu.
Pomijam tutaj kwestie zarządzania czasem, innych życiowych obowiązków i hobby itd.
Nie czuję się chory, dziwny gdy nie biegam.
Chyba, że przygotowuję się do maratonu i kolejny dzień pada 😉
Bardzo chodzi o wewnętrzne poczucie, że lepiej nie biegać.
Bo boli, bo bardzo zła pogoda, bo źle się czuję.
Ponieważ mam roztrenowanie.
Bo lepiej jest odpuścić.
Bieganie i uzależnienie nie idą u mnie w parze.
Potrafię powiedzieć sobie dość
Wiem, że warto zrobić sobie przerwę.
Nie hasać cały czas.
Dla ciała i głowy będzie dobrze, jeśli odpocznę.
Potrafię postawić sobie granice.
Mimo całej frajdy jaką daje mi bieganie.
bo nie jestem uzależniony od biegania
I nie będę czuł żalu ani winy, gdy zrobię sobie taką przerwę.
Nawet czterotygodniową.
Nie będę cisnął z bieganiem non stop, cały rok, dzień po dniu, rano i wieczorem 😉
Nie biegam za wszelką cenę.
Wiem, że są wymierne korzyści z robienia sobie przerwy od biegania.
To tak robię.
To moje bieganie, i trzeba jednak dodać, moje zdrowie.
Bardzo wprost i w skrócie: to ja rządzę bieganiem.
Nie odwrotnie.
Bieganie i uzależnienie? Ja dziękuję.
I warto być sobą i tym samym nie czuć przymusu biegnięcia pierwszego maratonu.
Pingback: RUN YOUR MIND